Blokady w komunikacji, czyli jak skutecznie wspierać……

Każdy z nas niejednokrotnie znalazł się zarówno w roli osoby pocieszającej, jak i tej , która wsparcia potrzebuje. Jednakże często w takich sytuacjach czujemy się bezsilni jako  ,,opiekunowie” emocji osób pocieszanych przez nas jak i niewysłuchani czy niezrozumiani, wtedy, gdy sami szukamy wsparcia. Dlaczego tak się dzieje przy dobrej woli obu stron?? Często myślimy ,,on/ona w ogóle mnie nie rozumie”, albo będą po przeciwnej stronie ,,przecież tłumaczę, a on/ona ciągle swoje”… I tak dwie osoby, często bardzo bliskie sobie, chcące coś dać lub coś otrzymać, znajdują w tej sytuacji frustrację, czasami narastającą wrogość, są w impasie.

Wsparcie, to bycie przy kimś z jego aktualnie przeżywanymi emocjami. Nie jest to proste, gdyż w sytuacji wspierania osoba potrzebująca wsparcia często  kumuluje w sobie różne trudne emocje jak: złość, smutek, strach, poczucie żalu, straty czy krzywdy. Czynnikami, które blokują porozumienie jest najczęściej: dawanie rad: ,,wiesz powinieneś..”, ,,ja na twoim miejscu…” bagatelizowanie: ,,nie jest tak beznadziejnie jak sądzisz”, ,,popatrz na to z pozytywnej strony” mówienie o sobie ,,ja też kiedyś…”, ,,u mnie to taka sytuacja….”

Powyższe ma sens tylko wtedy, gdy ktoś wprost prosi nas o rade, czy podzielenie się swoimi doświadczeniami. Osoba wspierająca potrzebna jest do tzw. kontenerowania emocji, czyli bycie przy wspieranym, aby emocje jego mogły wybrzmieć z całkowitą ich akceptacją a także z akceptacją osoby w jej aktualnym stanie emocjonalnym. Czasami pomoc może być potrzymanie w milczeniu za rękę, czy też powiedzenie kilku prostych zdań, jak ,,przykro mi, że przeżywasz stratę, jestem poruszony tym co mówisz” , ,,jestem z tobą, jak mogę Ci pomóc…?”. Emocje wybrzmią i osoba doświadczająca ich najczęściej znajduje siłę by podnieść się z trudnej dla niej sytuacji.

Wspieranie nie jest proste, gdyż aby dać przyzwolenie i akceptację na przeżywanie emocji innym, musimy także w sobie mieć zgodę na cały wachlarz odczuć, które żyją w nas….

ale o tym następnym razem…